Godziny otwarcia
pn. - pt. 7:00 - 19:00
sob. 8:00 - 14:00
(brak świadczeń NFZ)
Rejestracja telefoniczna
+48 500 844 441 lub 14 696 09 61
Kiedy do logopedy? Rozmowa z mgr Beatą Hermaszewską, specjalistą neurologpedą

Logopeda a neurologopeda – ta pierwsza nazwa znana jest nam wszystkim, kojarzy się z „panią od poprawnego mówienia”. Ta druga jest nieco bardziej „naukowa” i rzadziej spotykana. Rodzice coraz częściej sięgają po ich wsparcie, choć niektórzy wciąż mają wątpliwości, czy warto. O tym, kiedy udać się do specjalisty i jak przebiega terapia logopedyczna, rozmawiamy z mgr Beatą Hermaszewską, neurologopedą.

Czym różni się logopeda od neurologopedy? Z jakimi problemami można zgłosić się do jednego i drugiego?
Można powiedzieć żartobliwie, że różnica to 5 literek (śmiech). Logopeda zajmuje się wadami wymowy. Do niego najczęściej trafiają dzieci, które nie potrafią wymówić głosek z szeregu szumiącego, wkładają język między zęby czyli „seplenią”, zmiękczają głoski podczas wymowy oraz mają problem z prawidłową wymową głoski R. Natomiast neurologopeda, jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się zaburzeniami mowy wynikającymi z uszkodzeń neurologicznych występujących w obrębie układu nerwowego. Pacjentami neurologopedy są dzieci, ale również dorośli cierpiący na afazję, dysfazję, dyzartię, porażenie mózgowe, autyzm, mutyzm, jąkanie, problemy z jedzeniem (wybiórczość pokarmowa) – czyli wszelakiego rodzaju zaburzenia, które mogą poważnie odbijać się na umiejętności mowy.

Dawniej do logopedy trafiało niewiele dzieci, z różnych powodów. Dziś logopeda jest coraz częściej wybieranym specjalistą przez rodziców. A nawet jeśli nie jest, to powinien być. Dlaczego współczesne dzieci wymagają częstszej opieki logopedy niż te, które dorastały np. 20 lat temu? Skąd to się bierze?
Trochę inaczej wygląda rzeczywistość teraz niż 20 lat temu. Kiedyś telefony komórkowe, smartfony, tablety, komputery nie były tak bardzo dostępne jak dziś, albo zupełnie ich nie było. Dzieci teraz są bardzo przebodźcowane, nadpobudliwe, mają problemy z koncentracją uwagi. Nasz mózg jest przebodźcowany od nadmiaru wrażeń, które dają nam media społecznościowe, szybki dostęp do wysokich technologii. Ja nie mówię, że to wszystko jest złe, ale myślę, że warto zachować tutaj zdrowy umiar i stawiać dzieciom granice, szczególnie te związane z czasem korzystania z gadżetów. Dzieci nie rozmawiają ze sobą a klikają do siebie skrótami, ikonkami. Także my dorośli często nie czytamy, wolimy oglądać w sieci zdjęcia, filmy. Nasze pociechy obsypywane są wieloma zabawkami interaktywnymi, które również są mocnym stymulatorem pobudzającym i niekiedy też zabijającym w nich kreatywność. Płat czołowy, odpowiedzialny za emocje, jest niekiedy tak przebodźcowany, że często zdarza się, iż nasze dzieci nie żyją tu i teraz tylko jakby w równoległej rzeczywistości… mediów. Myślę, że wszystko jest dobre, ale z rozsądkiem.

A kiedy udać się do logopedy pierwszy raz? Na jakie konkretnie sygnały powinniśmy być wyczuleni jako rodzice? Czy jedna konsultacja ze specjalistą wystarczy, by mógł on stwierdzić faktyczną potrzebę terapii?
I to jest dobre pytanie! Do logopedy czy neurologopedy zawsze warto się zgłosić, kiedy coś nas niepokoi u dziecka. To coś, to przede wszystkim brak komunikacji werbalnej (czyli mowy), jak również:

  • kiedy dziecko nie mówi lub ta mowa jest niezrozumiała,
  • kiedy nie nawiązuje kontaktu wzrokowego lub ma problem z utrzymaniem go,
  • kiedy nie rozumie poleceń,
  • kiedy nie potrafi bawić się w zabawy tematyczne, na niby,
  • kiedy nie wskazuje palcem,
  • kiedy ma problemy z koncentracją/ma mocną przerzutność uwagi i szybko się rozprasza,
  • kiedy nie potrafi wskazać części ciała,
  • kiedy się zacina/występuje u niego niepłynność mowy,
  • kiedy mówi tylko w domu lub w wybranych miejscach,
  • kiedy ma wybiórczość pokarmową,
  • kiedy śpi z otwartą buzią,
  • kiedy nie pokazuje języka 🙂 /krótkie wędzidełko
  • kiedy ma zaburzony słuch,
  • kiedy zniekształca głoski,
  • kiedy nie buduje zdań,
  • kiedy nie zadaje pytań.

Warto zgłosić się do logopedy i skonsultować czy dziecko potrzebuje wsparcia i terapii logopedycznej.

Co do ilości konsultacji – aby postawić diagnozę bywa różnie. Kiedy przychodzą do mnie rodzice z dziećmi i ewidentnie słyszę wadę wymowy, na pierwszej wizycie stawiam diagnozę. Z wywiadu
z rodzicem wiem, kiedy było robione ostatnie badanie słuchu. Jeśli po urodzeniu dziecka, zawsze proszę o konsultację laryngologiczną, by rozwiać wszelkie wątpliwości czy dziecko słyszy. Jeśli chodzi o inne trudniejsze diagnozy wynikające z kilku symptomów u dziecka, zalecam oprócz konsultacji laryngologicznej także konsultację neurologiczną, psychologiczną, z integracji sensorycznej a niekiedy też psychiatryczną. Po obserwacji na kilku, czasem kilkunastu, spotkaniach oraz konsultacjach z innymi specjalistami stawiam diagnozę i kontynuujemy terapię.

No właśnie – terapia. Słowo klucz. Kojarzona często z terapią psychologiczną, niesie ze sobą różne skojarzenia. Niektórzy boją się pójść ze swoim dzieckiem do logopedy (choć ewidentnie są ku temu powody), bo nie chcą przyklejać dziecku łatki dziecka z „problemami”. Jak walczyć z takimi postawami?
Terapia logopedyczna, neurologopedyczna, psychologiczna czy nawet rehabilitacja to nic innego jak po prostu forma doraźnego wsparcia. Jeśli ktoś korzysta lub posyła swoje dziecko na terapię logopedyczną czy inną formę terapii pokazuje, że jest świadomy potrzeb swojego dziecka i własnych. To duży plus dla rodzica!

Jak wygląda terapia logopedyczna? Jak przebiega wizyta dziecka w Pani gabinecie? Jak długo trwa
w ogóle cały proces terapii?

Terapia logopedyczna przebiega sympatycznie i zabawowo! Po przyjściu do gabinetu pytam rodzica, w czym mogę pomóc. Rodzic nakreśla, co go niepokoi, a ja zadaję pytania. W ten sposób powstaje nam wywiad. Pytania dotyczą przebiegu ciąży, rozwoju dziecka od narodzin do dnia dzisiejszego. Ważne są dla mnie wszystkie informacje od rodzica np:

  • ile punktów APGAR miało dziecko po urodzeniu,
  • jak było karmione,
  • czy gryzie pokarmy stałe,
  • kiedy miało ostatnio badany słuch,
  • czy raczkowało,
  • kiedy zaczęło chodzić,
  • czy gaworzyło,
  • kiedy pojawiły się pierwsze słowa,
  • co teraz mówi.

Rodzice czasami nagrywają filmiki ze swoimi dziećmi i to jest świetne, bo mogę zobaczyć na nagraniu, jak dziecko funkcjonuje we własnym, przyjaznym środowisku.

Po takim wywiadzie zapraszam mojego małego gościa i ucinamy sobie pogawędkę, podczas której sprawdzam budowę anatomiczną buzi: wędzidełko podjęzykowe, zgryz, jak również artykulację, lateralizację, słuch fonemowy. Podczas mojego wywiadu z rodzicem dziecko ma czas na swobodną zabawę, którą ja obserwuję. Na końcu stawiam lub – nie, diagnozę. Daję zalecenia wg potrzeb: konsultację laryngologiczną, psychologiczną, neurologiczną, psychiatryczną, SI (integracja sensoryczna), intensywną terapię logopedyczną/neurologopedyczną.
Ja prowadzę terapię poprzez zabawę, staram się tak zorganizować zajęcia, aby mój mały bohater nie wiedział, że się uczy, ale żeby miał poczucie że się bawi. Każde dziecko ma swój zeszyt, w którym zostawiamy ślad „niespodziankę”, czyli informację dla rodziców, co robiliśmy na zajęciach. A do domu nie zadaję ćwiczeń! Mówię zawsze do rodziców, że najlepsza terapia w domu, to czas spędzony
z rodzicami na wspólnej zabawie i działaniu (gotowanie, sprzątanie, składanie prania itp.)
Nie jestem w stanie określić, ile czasu będzie przebiegała terapia, ponieważ każde dziecko jest inne i ma inne potrzeby i możliwości.

Znam osobę, która ma problemy z jąkaniem. Przechodziła różne formy terapii, mnóstwo czasu poświęciła na ćwiczenia, walkę z tą blokadą. Dziś jest dojrzałym człowiekiem. A problem pojawia się co jakiś czas. Czy problemy logopedyczne (np. seplenienie, niewyraźne mówienie) mogą powracać mimo przebytej terapii?
Problemy z jąkaniem, to akurat taka wada, która co jakiś czas przypomina o sobie. Dlatego pacjent musi nauczyć się z nią żyć i współpracować. Jeśli natomiast chodzi o wady wymowy typu seplenienie czy rotacyzm, kappacyzm, to w momencie, kiedy pacjent ma właściwie ułożone narządy artykulacyjne przy wymowie poszczególnych głosek oraz zautomatyzowanie wywołanych głosek w sylabie, wyrazie i zdaniach (w mowie spontanicznej) – wada znika i cieszymy się piękną wymową.